W 2024 r., podobnie jak w tym roku, płaca minimalna wzrośnie dwa razy i wynosić będzie:
– od stycznia do czerwca: 4242 zł / 27,70 zł/h
– od lipca do grudnia: 4300 zł / 28,10 zł/h
Co może oznaczać ta kolejna podwyżka płacy minimalnej? Ekonomiści twierdzą, że rząd mocno przesadził.
Małe i średnie firmy mogą mieć spory problem. Pracownicy często nie zdają sobie sprawy, że pracodawca ponosi jeszcze jakiekolwiek wydatki związane z ich pensją. Wzrost płacy minimalnej od stycznia 2024 roku oznacza dla pracodawców zwiększenie wydatków na jednego pracownika o 773,32 zł. Na tej zmianie pracownik zyska 438,12 zł.
Część firm najzwyczajniej nie będzie w stanie sprostać tym wymaganiom, co przełoży się na ich coraz gorszą sytuację finansową, w skutek tego pojawią się zwolnienia, redukcje etatów, ucieczki w szarą strefę, zamknięcia działalności. Taki skok wynagrodzeń spowoduje większe koszty personalne, które firmy najprawdopodobniej przerzucą na klientów. Wszystkich nas zatem czekają podwyżki cen.
Tak szybki wzrost płacy minimalnej prowadzi do spłaszczania struktury zarobków. Pozostałe płace rosną wolniej niż „minimalna”, a zatem osoby bez doświadczenia, podejmujące „pierwszą” pracę oraz te o niskich kwalifikacjach, mogą zarabiać tyle, co pracownicy z wykształceniem i długim stażem pracy.
Według szacunków płace w wysokości najniższej krajowej będzie w 2024 r. otrzymywało ok. 3,6 mln osób, a więc o 20 proc. więcej niż obecnie. W 2022 było to dużo poniżej 3 mln. No cóż, zmierzamy w stronę Grecji i Turcji, które z pewnością nie stanowią dobrych wzorców prowadzenia gospodarki.